Jak
wygląda to nasze zawichojskie życie?
Jest trochę wiejskie i czasem ma smak ziół rosnących w ogrodzie i moreli, i podarowanych malin, wspólnych posiłków, „niecodziennych” spotkań z Ojcem Założycielem, codziennej domowej pracy.
Ma smak wyczekiwanej wspólnej Eucharystii, ma zapach ziemi po deszczu, odgłosu cykad i ryku jelenia po drugiej stronie Wisły. Ma smak wspólnego trudu, aby ten dom był naprawdę naszym domem, miejscem, gdzie chce się wracać i być razem, domem pełnym prostej gościnności.
Pośród tych różnych smaków, ma też smak wspólnie odprawianej Liturgii Uświęcania Czasu zwanej brewiarzem lub Liturgią Godzin. Niełatwo się nią modlić pośród świata zabieganego, którego w jakiejś mierze jesteśmy częścią. I nam nawet może się wydawać, że tracimy czas, bo przecież o określonej godzinie trzeba zostawić wszystko: i pracę, i spotkania, i swój czas, aby oddać go Bogu. Pięć razy dziennie. Nasz dzień jest utkany wspólną Godziną Czytań, Jutrznią, Godziną Południową, Nieszporami i Kompletą. Dzięki niej to nasze zawichojskie życie - cytując Ojca Założyciela - "ma smak bezkresu, w którym trwa Bóg". Bowiem „uczestnicząc w liturgii człowiek (...) przebija się przez czas i wchodzi w środowisko, w którym jest Bóg. W Jego królestwo, w Jego czas i przestrzeń."
I tak oto te nasze codzienne i niecodzienne
sprawy, spotkania, wewnętrzne przeżycia, trudy i radości stają się częścią
wieczności i życiem uświęconym mocą Obecnego Boga.
s. Ewelina
O moj Boże, jak dobrze, gdy ktoś przypomni mi co robię... Jakbym podniósła głowę i w lustrze się przejrzała... I zadziwila się na nowo - kim jestem i w Kim zanurzona...
OdpowiedzUsuńDzięki s. Ewelino!!! Pozdrawiam.