czwartek, 26 listopada 2015

Ulec czarowi Jezusa

Wielkimi krokami zbliża się do nas Adwent. Ktoś powie: znów Adwent. Znów będą wołać na Roraty i do nawrócenia. A w marketach będą grać kolędy i Mikołaje wylegną na ulice. Jaki Adwent? Zawsze jest to samo i tak samo. Wszystko wiadomo. Niby tak, ale wejdźmy głębiej i w inną rzeczywistość, bo ta marketowa i komercyjna nam nie pomoże. Adwent do niej nie należy. Nie dajmy skraść sobie Adwentu.

Zawichost. Jadwiżanki Wawelskie

W Adwent w kościołach zakróluje fiolet (taki będzie przez większość dni kolor ornatu, szaty w którą jest ubrany kapłan w czasie odprawiania Mszy świętej). Powinno też nie być kwiatów, a przynajmniej powinno ich być mniej. Dlaczego fiolet i czemu mniej kwiatów? Mniej ozdób ma nam pomoc skupić się na czytanym Słowie i jest formą postu, fiolet w liturgii jest znakiem wyrzeczenia. Słowo w czasie Mszy świętej, wprowadzi nas w czas oczekiwania i będzie nam przedstawiać Oblicze wyczekiwanego Mesjasza. Wszystko po to, abyśmy mogli Go bardziej poznać i bardziej miłować. Z kontemplacji piękna rodzi się miłość. A nasz Pan jest najpiękniejszym z synów ludzkich (Psalm 45). Kontemplujmy więc piękno Jezusa. 

W jaki sposób? Najprostszy i najbardziej pełny to poddać się rytmowi Adwentu, najlepiej przez uczestniczenie (i korzystanie z Komunii świętej) w codziennej Mszy świętej. I wcale nie myślę tu o Mszy tzw. roratniej, choć to piękna tradycja. Naprawdę warto, choć raz w życiu, przeżyć adwentową liturgię Mszy świętej z dnia, tak dzień po dniu, i dać się poprowadzić nie tylko czytaniom, ale i tekstom z Mszału. Wsłuchiwać się w te czytane teksty, myśleć o nich, dać się im porwać! To jest to, o co chodzi! Może to być pięknym sposobem na poznawanie Obecnego i właśnie tym adwentowym wyrzeczeniem, które do Niego zbliży. My, siostry, i wszyscy modlący się brewiarzem mamy dodatkową szansę na pogłębienie tej kontemplacji poprzez hymny, psalmy i czytania, które są odpowiednio dobrane na ten czas. 

Kim jest więc Ten, na którego czekamy w Adwencie? Czy jest tylko ślicznym Dzieciątkiem w żłóbku? Niekoniecznie. Ale o tym następnym razem.

s. Ewelina




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz