Blasku światła wiecznego,
i Słońce sprawiedliwości,
przyjdź i oświeć siedzących w mroku i cieniu śmierci.
Nagranie zawiera drobne usterki techniczne.
Wschód to tytuł, którym przywołujemy Mesjasza dnia 21 grudnia. Na dzień 21 lub 22 grudnia przypada noc przesilenia jesiennego, wtedy to noc staje się dłuższa, a nasza tęsknota za światłem, które przynosi ciepło i życie, większa. Dzień ten, w połączeniu z teologią antyfony, może stać się dla nas wymownym znakiem naszej tęsknoty za Mesjaszem.
Śpiewana antyfona przypomina nam kantyk Zachariasza, pieśń radości którą wyśpiewał Zachariasz prorokując nadejście Zbawiciela. Oto wyjątek z niej mówiący o Mesjaszu:
Dzięki serdecznej litości naszego Boga,
z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce,
By oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,
aby nasze kroki skierować na drogę pokoju. (Por. Łk 1, 68-79)
„W greckim oryginale “wschodzące słońce” to anatole, wyraz, który dosłownie oznacza zarówno słoneczne światło świecące nad naszą planetą, jak i gałązkę, “różdżkę” wyrastającą z pnia.” Pierwsze znaczenie wskazuje nam na Słońce, które przynosi życie i światło, dzięki któremu widzimy świat. Drugie znaczenie przypomina nam znany już tytuł Korzeń Jessego, który przedstawił nam Mesjasza, jako Tego, który nie boi się tego, co słabe, ale to przemienia i uszlachetnia.
Wschód Słońca, jego blask, przynosi nam nowy dzień życia, a słońce jest źródłem ciepła, światła. Ten prosty symbol zaczerpnięty z natury, mówi nam o Mesjaszu, który ma przynieść nam nową rzeczywistość. Oczekiwany jest Światłością i Życiem ( Por. J 1, 4.9) i ludzkość pogrążona w ciemnościach, zostanie oświecona Jego blaskiem (Por. Łk 1, 79), pozna pełniej Boga Ojca i Jego miłość, bowiem Jezus jest odblaskiem chwały Ojca i odbiciem Jego istoty (Hbr 1, 3). Jezus, oczekiwany Mesjasz jest Tym, którego nie obejmują żadne ciemności, a wręcz przeciwnie On je rozświetla.
W Nim było życie, a Życie było Światłością ludzi, a Światłość w ciemnościach świeci, i ciemność Jej nie ogarnęła. (J 1, 4-5)
Jak to się ma do naszego życia? Bardzo. Przecież często doświadczamy w naszym życiu tzw. ciemnej strony mocy. Cień śmierci jest w jakiejś mierze obecny w nas, w naszych bliźnich, w świecie, w którym żyjemy. Czy nie jest tak, że czasem nowy dzień nas nie cieszy, a raczej staje się hiobową udręką? Zbyt wiele zła, zbyt wiele cierpienia i rozczarowań, których zdarza nam się doświadczyć. To może przygnieść i przygniata. Chrystus kontemplowany w tej „adwentowej ikonie” napełnia nas nadzieją, bowiem ukazuje się nam jako Ten, który przynosi nowy początek. Każdy wschód słońca przypomina nam Jezusa i poranek zmartwychwstania. Jesteśmy przez Niego wyzwoleni z ciemności i przeniesieni do Jego Królestwa (Por. Kol 1, 11c.20) pełnego przebaczenia, miłości i pokoju - darów, których nam udziela. On jest światłością, która prowadzi nas do Ojca. Nie musimy żyć w cieniu śmierci, karmiąc się rozczarowaniami, cierpieniem, grzechem. Dzięki Chrystusowi możemy wyjść z naszego ograniczonego widzenia nas samych, świata, z rozczarowań i porażek. On wlewa łaskę w naszą słabość, zwycięża w nas tę „ciemną stronę mocy”, obdarowuje swoją miłością, udziela gorliwości i radość z przebywania z Nim. Taki jest nasz Pan, oczekiwany Mesjasz. Kontemplujmy Jego piękno i przyjmujmy Go w Eucharystii i pamiętajmy, że każdy wschód Słońca Jego zapowiada, i jak to mówią słowa piosenki - nie prześpijmy tego poranka.
s. Ewelina
Korzystałam z:
s. Adelajda Sielepin CHR, Adwentowa ikona Mesjasza
Cytaty pochodzą z książki:
Jan Paweł II, Jutrznia. Poranna modlitwa Kościoła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz