piątek, 4 listopada 2016

Trójca

Przyszło mi kiedyś do głowy (chyba bardziej do serca), że nie ma nic wspanialszego niż to, co jest pomiędzy Ojcem i Synem. Ich wzajemne spojrzenie pełne podziwu. Całkowite poznanie tego drugiego i radość, że jest dobry. Fascynująca, tętniąca życiem relacja, tak głęboka, że jest Bogiem – Duchem Świętym.


Dziwna sprawa. Bo tej sytuacji już nic nie brakuje, a tu proszę: ludzkość, człowiek, ja. Dlaczego, po co? Istnienie czegoś, co nie musi istnieć, to jakiś nadmiar – ale zaplanowany i celowy.

Bóg, w samym sobie nieskończenie doskonały i szczęśliwy, zamiarem czystej dobroci, w sposób całkowicie wolny stworzył człowieka, by uczynić go uczestnikiem swego szczęśliwego życia. (KKK 1)

Skorzystać z tej propozycji to jakby stanąć na linii Ich spojrzenia i pozwolić, żeby Ojciec patrzył na mnie wzrokiem przeznaczonym dla Syna. I patrzeć na Ojca z pozycji Syna, być córką umiłowaną, w której Ojciec ma upodobanie. Pozwolić, żeby Duch wołał we mnie Abba.

To za dużo! Niezasłużone, oszałamiające, ogromne za dużo. Nie żebym narzekała – to najlepsza wiadomość, jaką słyszałam – ale takie rzeczy się w głowie nie mieszczą. Może dlatego do serca przyszło.

s. Katarzyna

Andrzej Rublow, Trójca Święta
źródło: https://pl.wikipedia.org



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz